Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że "The Walking Dead: Season Two" jest naprawdę dobrą i solidną grą, lecz chciał bym się skupić na wadach i porównać ją do świetnego pierwszego sezonu.
Najważniejszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy, był brak elementów zagadkowo-przygodowych. W sezonie pierwszym fantastycznie uzupełniały grę, pchały lekko fabułę do przodu i nie pozwalały odczuć, że naszym zadaniem jest tylko podejmowanie decyzji i rozmowa z innymi postaciami.
Drugą bolączką były sekwencje QTE, które były proste i nieskomplikowane, kończące się na szybkim wciskaniu klawisza "Q" - zero zaskoczenia.
Trzecim dość ważnym problemem, była fabuła. Prowadzona zbyt szybko, nie dająca odpocząć, cały czas brneła do przodu nie pozwalając eksplorować terenu, czy zaznajomić się z postaciami. Pozbawiona zagadek, została nafaszerowana momentami, gdzie musimy strzelać do szfędaczy co sztucznie napędzało akcję. Całkowite przeciwieństwo pierwszego sezonu, który był stonowany, ale w odpowiednim momencie rozkręcał się, nie dając uczucia znużenia.
Epizody w sezonie drugim nie zaskakiwały i były do przewidzenia a wszystko odbywało się mniej więcej według takiego schematu:
1. Rozmowa
2. Przynieś coś
3. Strzelanie
4. Jakiś wybór
5. Rozmowa
6. Koniec epizodu
Następną rzeczą do jakiej mógłbym się przyczepić, są całkowicie bezbarwne postacie spotykane w grze. Jak już wspomniałem wcześniej, gra przez dość szybką akcję, nie pozwala bliżej poznać bohaterów. Są jednowymiarowi i pozbawieni polotu, nie potrafimi się z nimi utożsamić bo nic o nich nie wiemy, a zaraz po zakończeniu gry, zapominamy jak nawet mieli na imię.
Świetnie było to rozwiązane w sezonie pierwszym, gdzie podczas swobodnej eksploracjii, mogliśmy porozmawiać z bohaterami, dowiedziecieć się o nich coś więcej, skąd pochodzą, gdzie pracowali i co myślą na dany temat, przez co mogliśmy się bardziej z nimi zżyć.
Co prawda mamy taką możliwość w sezonie drugim, ale tylko szczątkowo, bo akcja prowadzona cały czas do przodu nie pozwala nam dowiedzieć się więcej o swoich towarzyszach.
Nie mniej jednak, w grze pojawiły się postacie warte uwagi i nie licząc Kenny'ego i Jane to Bill Carver bije wszystkie postacie w grze na głowę. Jego sadysyczna, mroczna postać, świetnie wpisuje się w posępny klimat The Walking Dead.
Ostatnią rzeczą nad którą ubolewam są wybory, które wydawały się być płytkie i jednowymiarowe. Jako Clementine, kompletnie nie miałem poczucia, że nad czymś panuję, pozatym wybór raczej sprowadzał się do "wybierz opcję nr 1/ wybierz opcję numer 2" i niezależnie od tego co wybraliśmy, za mało ingerowaliśmy w świat gry i nie czułem, aby inne osoby z grupy (nie licząc mnie, lub osoby których dotyczył się wybór) się tym przejmowały. Wybory moralne były pozbawione emocjii, więc w porównaniu do części pierwszej nie zastanawialiśmy się długo, jaką opcję wybrać.
Koniec końców, gra mimo bardzo dużego kroku w tył w stosunku do sezonu pierwszego, to dalej fantastyczne i dobre The Walking Dead. Czekam z niecierpliwością na sezon 3.
Pozdrawiam ;)
To zależy od okoliczności, ale do obu postaci nie pałałem jakąś sympatią więc cięzko mi też odpowiedzieć.
Ja jakbym miał kogoś wskrzeszać to myślę tylko o Lee, ale to niestety niemożliwe, choć bylo w pewnej chwili wykonalne, kiedy by zrobili taki zwrot, że to co działo się od podróży camperem było snem :).
Dopiero co zaczęłam drugi sezon i już mi się nie podoba :( konkretnie musiałam wyłączyć grę w momencie jak Clem ze starszym gościem i takim łosiem w czapce poszli nad rzekę i zobaczyli parę zwłok. Zmiana w sterowaniu - na MINUS. Ileż cennego czasu straciłam przy rozpalaniu ogniska, to już nie odzyskam. Gdy wybierasz opcję, by się czemuś przyjrzeć, to jest zbliżenie na przedmiot, zbliżenie na twarz Clem... i tyle - na MINUS. Wszyscy przeklinają i odnoszą się do Clem jak do dorosłej osoby - na MINUS. Może nabierze to wszystko jakiegoś sensu i okiełznania później, lecz póki co jestem MOCNO zawiedzona.
Czemu musiałaś wyłączyć grę w tym momencie? Zwłoki w TWD to codzienność :D
Ja problemów z mechaniką gry nie miałem, tylko historia strasznie mnie rozczarowała.