Recenzja filmu

Plan doskonały (2006)

To, że "Plan doskonały" jest wart uwagi, wiadomo było na długo, za nim film wszedł na ekrany kin. Gwiazdorska obsada, kultowy reżyser kina etnicznego za kamerą i scenariusz reklamowany jako niesamowita szarada z zaskakującym rozwiązaniem sprawiały, że wielu na ten film czekało z niecierpliwością. Wśród tych osób byłem i ja. Jaki jednak był sam film? Zdecydowanie poniżej oczekiwań. Spike Lee znany jest przede wszystkim jako reżyser filmów traktujących o problemach etnicznych. Zaskakujące więc może wydawać się jego nagłe zainteresowanie czysto rozrywkowym kinem sensacyjnym. Wiadomo jednak z drugiej strony, że Lee jak mało kto zawsze uciekał od schematów, więc można było przypuszczać, że w "Planie doskonałym" nie zabraknie scen, których nigdzie do tej pory nie widzieliśmy. Niestety tak się nie stało. Jest nawet jeszcze gorzej. Wtórności bowiem towarzyszy zupełny chaos, w jakim pogrążył się twórca filmu. Oglądając to hollywoodzkie widowisko, nie trudno dostrzec, że Spike Lee nie do końca był pewien, w jakiej konwencji chce zrobić swój najnowszy obraz. Momentami film przypomina typowe kino sensacyjne, czasem zbliża się w kierunku komedii, a jeszcze kiedy indziej w stronę posępnego thrillera. Wymieszanie stylów czasem powoduje, że dana produkcja zyskuje na wartości. Tu niestety taki zabieg obnaża brak pomysłu na sam finalny produkt. Nie mam wątpliwości, że wielu będzie miało problem ze sprecyzowaniem do jakiego gatunku zaliczyć "Plan doskonały". To równocześnie nie pozwala stworzyć sugestywnego klimatu, który jest podstawą sukcesu każdej produkcji. Aktorstwo stoi na najwyższym poziomie. Niektórzy błyszczą całym swym blaskiem, jak na przykład Jodie Foster, inni z kolei wydają się nie co zmęczeni swą rolą - jak na przykład Clive Owen. Każdy jednak dobrany jest do swej roli bardzo dobrze i na ekranie robi wszystko by zaciekawić i zaintrygować widza. Zaskakuje wciąż rewelacyjna forma Plummera. Denzel Washington jak zwykle podszedł do swej roli bardzo skrupulatnie i stworzył skromną, aczkolwiek bardzo wiarygodną kreację. Jak już wcześniej wspomniałem najlepiej jednak wypadła Foster. Ta wybitna aktorka po raz kolejny potwierdziła swoją wielką klasę. Postać przez nią grana jest szalenie wiarygodna i intrygująca zarazem. Zasługa leży tu również po stronie samego scenariusza. Aktorka dostała bowiem zdecydowanie najlepsze dialogi. Scenariusz filmu tego typu powinien być zdecydowanie jego najmocniejszą stroną. I tu spotkał mnie chyba największy zawód. Oczywiście sama historia jest intrygująca i wciąga widza w wir wydarzeń, ale pozostaje szalenie nielogiczna. Za wiele tu "ale", by widz mógł uwierzyć, że był świadkiem napadu doskonałego. Spodziewałem się naprawdę niezwykłej i elektryzującej intrygi. Otrzymałem za to zgrabną opowiastkę z naciąganym finałem i masą niedopowiedzeń. Być może i Spike Lee celowo pozostawił pewne kwestie bez odpowiedzi. Nie sądzę jednak, by w tego typu kinie był to najlepszy pomysł. Jest jednak w filmie parę scen, które są bardzo efektowne. I nie chodzi to u wybuchy czy strzelaniny (bo tych tu nie znajdziemy), ale o napięcie, jakie wyczuwalne jest pomiędzy postaciami. To jednak jest już zasługa nie tylko scenariusza, ale i świetnej gry aktorskiej. "Plan doskonały" z całą pewnością nie jest filmem złym. Lokuje się co najmniej w pierwszej dziesiątce najlepszych rozrywkowych produkcji tego roku. Jednak oczekiwania wobec tego filmu były chyba zbyt duże. Zabrzmi to być może dziwacznie, ale nowa produkcja Spike'a Lee jest "tylko" bardzo dobra. A miała być rewelacyjna...